Różowy miś - czyli zima w pełni

  Powinnam się już w końcu nauczyć, żeby nic nie obiecywać, bo życie lubi dać po nosie, i wtedy mogą wyjść "Obiecanki- Cacanki". Tak było i tym razem....obiecałam wczoraj na Facebook-u ,że dziś ukaże się nowy post pod tytułem " Różowy miś-dla dziewczynyyyyyy" a tymczasem zdjęcia przy -10 stopniach wyszły mi bokiem, a dokładniej mówiąc - przeziębieniem. Ponieważ słowo droższe u mnie od pieniędzy, to pisze obiecany post. Sesja przy tak niskiej temperaturze to nie było zbyt mądre przy moich skłonnościach do łapania wszystkiego jak leci ( mówię o chorobach ;)) robienia zdjęć bez czapki i rękawiczek. Chciałam żeby zdjęcia potrafiły przekazać, że tak naprawdę zima potrafi być piękna i że można się nią cieszyć, w związku z tym śnieg brałam w ręce...a o rękawiczkach zapomniałam, efekt? Śnieg normalnie przyklejał się do rąk. No i wieczorem okazało się, że bezboleśnie te zdjęcia nie przejdą. Co prawda w kolejce na blogu czekał na Was inny post, ale w obliczu tego,że zima sobie o nas przypomniała w samej końcówce , to tamten post poczeka na nieco bardziej wiosenną pogodę.